Najbardziej żałosna postać polskiej polityki Antoni Macierewicz - z helem w głowie zamiast szarymi komórkami - jeszcze raz dał popis swojej elokwencji i walorów porucznika Columbo.
Też wziął udział w "dyskusji" o aferze Amber Gold. Tym razem podał inną wersję teorii spiskowej - mafię. Z iPadem w dłoniach, którym wymachiwał na trybunie sejmowej, grzmiał w stronę Donalda Tuska, że to nie jest afera syna premiera, ani dziadka z Wehrmachtu, ale afera Tuska.
Premier odpowiada za stworzenie systemu mafijnego, który w Gdańsku uniemożliwił dojście do prawdy i sprawiedliwości.
Dalej Macierewicz grzmiał i straszył: - Zamieni się pan w Donalda T.
Ośmieszanie Sejmu przez Macierewicza i Jarosława Kaczyńskiego osiąga coraz wyższe szczyty absurdu.
Nie wiem, jak pacjenci są zapisywani w zakładach zamkniętych, gdy wracają po przepustce? Pielęgniarz pewnie do Macierewicza mówi: - Antek, oddaj iPada, którym wymachiwałeś na trybunie.
W księdze wyjścia zaś odnotowuje: "Antoniemu M. nie służą wyjścia z zakładu, wraca rozedrgany emocjonalnie, znowu głowa szybuje mu pod wpływem zbyt wysokiego ciśnienia helu. Kiedyś rozbije się o sufit izolatki".
Dla pewności pielęgniarz wkłada Antoniemu M. kaftan bezpieczeństwa i związuje go na kozetce pasami.