Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 29 października 2012

Czy media publiczne są potrzebne?




W tym miesiącu TVP obchodzi swoje 60. urodziny.

Ale Polaków coraz mniej obchodzą media publiczne, zostały przez polityków spaprane i zawłaszczone. A do tego nie spełniają standardów, jakie wydają się być dla nich oczywistością, mają nieść misję w postaci edukacji i wysokiego poziomu propozycji, a nie konkurować z komercją.

TOK FM przeprowadziło badania dotyczące mediów publicznych. Wizerunek wśród rodaków media publiczne mają fatalny. Aż 2/3 Polaków nie ufa mediom (kiedyś mówiono: telewizja kłamie), 72% uważa, że nie są niezależne.

A czy są potrzebne media publiczne? Tylko 45% powiedziało, że tak, 48% - nie.

Jeszcze więcej jest niezadowolonych z oferty programowej, bo aż 68%, dla 74% media wspólne są nieważne.

Większość nie chce płacić abonamentu, 64% uważa, że powinny utrzymywać się z reklam, aż 76% nie chce łożyć na media.

Ilu Polaków obecnie płaci abonament? Tylko 1/3. Dlaczego tak się stało? Bo politycy zawłaszczali je dla swoich partyjnych celów. Najcięższe grzechy w tej materii ma PiS, który promował tylko braci Kaczyńskich i podawał strawę duchową składającą się z patriotyzmu: groch katolicyzmu z kapustą parcianej tradycji.

niedziela, 30 września 2012

Piaskownica PiS i Solidarnej Polski





Czy Solidarna Polska ma poczucie humoru, delegując na premiera Tadeusza Cymańskiego?

Jeszcze lepiej by wypadli, gdyby ich kandydatką była Elżbieta Jakubiak. Śmiać się, czy płakać?

To już nie cyrk, ani kabaret, ale piaskownica. Zresztą wszystkie pomysły SP mają podobna wymowę. Zbigniew Ziobro to dzieciuch, który zabiera głos, jakby miał zaraz się popłakać.

Nie lepiej prezentować się będzie kandydatura PiS na premiera, ktokolwiek to będzie.

Świadczy to o bezsile opozycji wobec Donalda Tuska, który przerósł całą klasę polityczną.

Opozycji należy dać łopatkę do piasku, wiaderko, aby mogli stawiać te swoje babki (placki). A czasami, gdy są zbyt hałaśliwi, jak w czasie marszu budzenia Polaków, dać siarczystego klapsa.

Tyle im należy się uwagi, bo to taka powaga.

czwartek, 30 sierpnia 2012

Antoni M. grzmiał na Tuska



Najbardziej żałosna postać polskiej polityki Antoni Macierewicz - z helem w głowie zamiast szarymi komórkami - jeszcze raz dał popis swojej elokwencji i walorów porucznika Columbo.

Też wziął udział w "dyskusji" o aferze Amber Gold. Tym razem podał inną wersję teorii spiskowej - mafię. Z iPadem w dłoniach, którym wymachiwał na trybunie sejmowej, grzmiał w stronę Donalda Tuska, że to nie jest afera syna premiera, ani dziadka z Wehrmachtu, ale afera Tuska.

Premier odpowiada za stworzenie systemu mafijnego, który w Gdańsku uniemożliwił dojście do prawdy i sprawiedliwości.

Dalej Macierewicz grzmiał i straszył: - Zamieni się pan w Donalda T.

Ośmieszanie Sejmu przez Macierewicza i Jarosława Kaczyńskiego osiąga coraz wyższe szczyty absurdu.

Nie wiem, jak pacjenci są zapisywani w zakładach zamkniętych, gdy wracają po przepustce? Pielęgniarz pewnie do Macierewicza mówi: - Antek, oddaj iPada, którym wymachiwałeś na trybunie.

W księdze wyjścia zaś odnotowuje: "Antoniemu M. nie służą wyjścia z zakładu, wraca rozedrgany emocjonalnie, znowu głowa szybuje mu pod wpływem zbyt wysokiego ciśnienia helu. Kiedyś rozbije się o sufit izolatki".

Dla pewności pielęgniarz wkłada Antoniemu M. kaftan bezpieczeństwa i związuje go na kozetce pasami.


sobota, 21 lipca 2012

Grodzka i Godson dali świetny przykład prowadzenia sporu



W "Kropce nad i" Moniki Olejnik spotkały się dwie różne osobowości, reprezentujące różne idee. Anna Grodzka z Ruchu Palikota i John Godson uchodzący w PO za konserwę.

I cóż się okazuje? Te dwie osoby niemal ze skrajnych idei mogą dyskutować ze sobą i to na tematy tak "drażliwe" i ideowo okupowane, jak: in vitro i związki partnerskie.

Można pozostać sobą i można reprezentować swoje idee, ale można rozmawiać, trzeba tylko chcieć.

Godson przyznał się do swoich wątpliwości, bo nie we wszystkim jest przecież ekspertem, polega na rozpoznaniu innych. Wcale nie upiera się przy swoich racjach, chce mieć wiedzę.

Nie odstąpił od swoich poglądów, ale też swojego interlokutora nie poniżył. Wysłuchał ją, Annę Grodzką, która spokojnie punktowała.

Każdy ma prawo być sobą, a granice wyrażania swojej wolności i ekspresji tej wolności zatrzymują się na granicach wolności drugiego.

Grodzka i Godson, reprezentują dwie wykluczające się idee w tak ważnych dzisiaj kwestiach, lecz potrafią rozmawiać. Dlaczego większość polityków nie potrafi mówić ze sobą?

Jeden program telewizyjny nigdy niczego ostatecznie nie rozwiązuje. Ale ten jeden program "Kropka nad i" pokazał, że można. Trzeba chcieć, trzeba szanować się nawzajem i trzeba słuchać innego, aby do rzeczy z nim się spierać.

Spór to nie manipulowanie własnymi racjami, ale mierzenie swoich poglądów z innymi. Inni politycy winni się uczyć od Grodzkiej i Godsona, dali świetny przykład debaty.